"Biznesmeni" wyprowadzili z przedsiębiorstwa ogrodniczego w Grudynii Wielkiej majątek wart co najmniej cztery miliony złotych.
Mijają dokładnie dwa lata od opublikowania przez nas pierwszego artykułu na temat trudnej sytuacji Przedsiębiorstwa Produkcji Sadowniczej Grudynia SA. Zainteresowaliśmy się tą firmą, gdy jej prezesem został Robert Piróg, a większościowym udziałowcem był wtedy znany śląski kardiolog profesor Stanisław P.
Piróg przedstawiał się nam jako ekonomista, który ma naprawić tragiczną sytuację zadłużonej firmy. Szybko się jednak okazało, że Piróg nie jest żadnym ekonomistą, ale gangsterem poszukiwanym już przez prokuraturę w Rzeszowie za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Pan prezes zdążył udzielić "NTO" jednego wywiadu i zniknął na kilka godzin przed najazdem jaki na Grudynię zrobili w połowie maja 2001 roku funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego i antyterroryści.
Kilka dni przed akcją policji Piróg wraz z główną księgową Renatą Z. i członkiem zarządu Janem W. wydzierżawili majątek firmy na bardzo niekorzystnych warunkach Bartoszowi Buczkowi, synowi Andrzeja B. Młody Buczek kupił całą "produkcję roślinną w toku", czyli wszystko, co rosło na polach i w sadach "Grudyni", za co miał zapłacić 1,2 miliona złotych. Nie tylko nie zapłacił, ale podczas swojego "gospodarowania" wywiózł z Grudyni wiele maszyn i urządzeń. W końcu firma w październiku 2001 roku upadła i dopiero wtedy syndyk zerwał umowę z Buczkiem. Wspierana przez prawników wykorzystujących wszystkie możliwie kruczki proceduralne rodzina Buczków i udziałowcy spółki jeszcze przez jakiś czas grali na nosie policji, prokuraturze, sądom i wierzycielom, wysysając z firmy resztę majątku.
Sprawa Grudyni jest bardzo zagmatwana. Osobami w nią zamieszanymi interesują się policjanci i prokuratorzy z co najmniej trzech województw - podkarpackiego, śląskiego i opolskiego.
- Nasza delegatura prowadzi pod nadzorem Wydziału VI ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Opolu śledztwo w sprawie nieprawidłowości w działalności PPS Grudynia SA i związanego z tymi nieprawidłowościami działaniami na szkodę Skarbu Państwa reprezentowanego przez opolski oddział Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa - informuje kapral Barbara Uhryn-Markiewicz, rzecznik prasowy opolskiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Przesłuchano kilkadziesiąt osób, dokonano kilkunastu przeszukań, a zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutów dziewięciu osobom.
Robert Piróg.
Siedmiorgu, w tym Stanisławowi P., Andrzejowi B., Renacie Z. oraz Janowi W., prokurator już przedstawił zarzuty, a za Robertem Pirogiem oraz Bartoszem Buczkiem rozesłano listy gończe. Zarzuca się im działanie na szkodę spółki, wyprzedawanie majątku zajętego przez komornika oraz przenoszenie majątku na założone specjalnie w tym celu podmioty gospodarcze "REM-BUD", reprezentowane przez Ryszarda K., i "Gospodarstwo Rolne Bartosz Buczek". Skarb Państwa został okradziony w wyniku tych działań na co najmniej 4 miliony złotych.
Ponadto zarzuty dotyczące pomocnictwa w ukryciu majątku PPS Grudynia SA przed egzekucją komorniczą przedstawiono bratu Andrzeja B. - Józefowi B. (ukrycie majątku o wartości co najmniej 500 tysięcy złotych), Ryszardowi K. (ukrycie majątku o wartości co najmniej 4 milionów złotych), Sławomirowi I. (ukrycie majątku o wartości co najmniej 85 tysięcy złotych).
ABW zdołała jedynie odnaleźć i przekazać syndykowi skradzione i ukryte przez Józefa B. wyposażenie sokowni warte około 500 tysięcy złotych. Reszty skradzionego majątku ani około 8 milionów z tytułu opłat dzierżawnych i różnych podatków prawdopodobnie nigdy nie uda się odzyskać.
Źródło: Nowa Trybuna Opolska
Michał Wandrasz