Edytuj stronę

Jak rozkradano "Grudynię"? - Sami się ukarali

Poszukiwany listem gończym Robert Piróg, były prezes PPS "Grudynia" i zarazem członek grupy przestępczej działającej w Rzeszowie, wraz z dyrektorem PSS "Grudynia" Janem W. i główną księgową Renatą Z., wydzierżawili majątek firmy na bardzo niekorzystnych warunkach Bartoszowi Buczkowi (poszukiwanemu listem gończym), synowi Andrzeja B. Młody Buczek kupił od firmy całą produkcję roślinną, czyli wszystko, co rosło na polach i w sadach. Miał za to zapłacić 1,2 mln zł, ale nie dość, że nie zapłacił, to jeszcze wywiózł z "Grudyni" wiele cennych maszyn i urządzeń. Rodzina B. i udziałowcy spółki przez długi czas grali na nosie zarówno policji, prokuraturze, sądom, jak i wierzycielom. "Grudynia" straciła na ich działaniach około 12 milionów zł.

 

Sąd przyjął wczoraj cztery wnioski o dobrowolne poddanie się karze i formalnie zakończył bez przeprowadzania rozprawy trwający od dwóch miesięcy proces dotyczący działań na szkodę Przedsiębiorstwa Produkcji Sadowniczej "Grudynia" i Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Sprawa trzech głównych oskarżonych, czyli Andrzeja B., kardiologa prof. Stanisława P. oraz Józefa B. została wyłączona do odrębnego postępowania.
Stało się tak mimo protestów obrońców Andrzeja B. oraz Stanisława P., którzy uważają, że skazanie tej czwórki bez przeprowadzania rozprawy postawi pozostałych w trudnej sytuacji procesowej.

 

- Konstytucja gwarantuje każdemu prawo do wydania wyroku w rozsądnych terminie - podkreślał sędzia Robert Mietelski, przyjmując wnioski o dobrowolne poddanie się karze. - Pozostałych oskarżonych czeka czasochłonne postępowanie. Nie ma powodu, aby wszyscy w nim uczestniczyli.


Skazani wczoraj to m.in. Jan W., były dyrektor PPS "Grudynia", oraz Renata Z., główna księgowa, oskarżona o działanie na szkodę firmy, jednak pod przymusem fizycznym i psychicznym (twierdzili, że podpisując niekorzystne umowy z poszukiwanym listem gończym Bartoszem B. nie wiedzieli, że wyprowadzają majątek z firmy). Oboje wynegocjowali z prokuratorem oraz mec. Grzegorzem Stasikiewiczem, pełnomocnikiem pokrzywdzonych (to syndyk masy upadłościowej "Grudyni") i Agencją Własności Rolnej karę, czyli zobowiązanie do zapłacenia im odszkodowania, po 10 tys. zł każdy, w ciągu 6 miesięcy od prawomocności wyroku.

Ryszard K., figurant, który przez swoje firmy pomagał wyprowadzić majątek z "Grudyni", oraz Sławomir I., kierowca i ochroniarz Andrzeja B. (pomagał w ukryciu majątku PSS "Grudynia" przed egzekucją komorniczą) dostali kary w zawieszeniu. Oni również zapłacą pokrzywdzonym odszkodowanie, jeden 4 tys. zł, drugi - 3 tys. zł. Oprócz tego wszyscy czterej skazani muszą zwrócić pokrzywdzonym koszty zastępstwa procesowego, każdy po 2 tys. zł.


Kolejna rozprawa trójki pozostałych oskarżonych odbędzie się 16 grudnia. Wtedy prawdopodobnie wreszcie złożą wyjaśnienia Stanisław P. i Andrzej B. (czyli były szef rady nadzorczej PPS "Grudynia" i jego zastępca).

 

 

Źródło: Nowa Trybuna Opolska

Ewa Kosowska-Korniak

Ostanie newsy

Kategorie

Dołącz do nas na: