Wielki powrót imprezy sprzed 22 lat! W dniach 28-29 maja na boisku w Grudyni Wielkiej zorganizowano Święto Kwitnącej Jabłoni. Zmagania sportowe przeplatano artystycznymi. I choć kapryśna aura chciała pokrzyżować plany organizatorom, imprezę udało się przeprowadzić bez większych komplikacji.
- Mimo obfitych opadów deszczu reaktywację festynu sportowo-rodzinnego można uznać za udaną - mówił pod koniec drugiego dnia imprezy inicjator powrotu do niej po niemal ćwierćwieczu Sebastian Siekiera. To były mieszkaniec Grudyni Wielkiej, a obecnie prezes pierwszego w historii polskiego klubu piłkarskiego w stolicy Niemiec - P.O.C. Olympia Berlin. W sobotę, tuż po oficjalnym otwarciu, drużyna Sebastiana Siekiery rozegrała mecz z partnerskim klubem LKS „Spartan”Grudynia Wielka i... tego dnia musiała uznać wyższość rywali. Niewątpliwie największą atrakcją soboty było spotkanie, w którym zmierzyły się dawne gwiazdy klubu z Grudyni prowadzonego przez Stanisława Jasińskiego z Reprezentacją Polski +35 w futsalu. Trener zwycięskiej drużyny narodowej Tomasz Porwet nie’był zbyt szczęśliwy z czterech straconych bramek (choć jego podopieczni strzelili aż dziewięć goli), mimo to nastroje dopisywały zawodnikom po obu stronach murawy.
Podczas całej imprezy na obiekcie w Grudyni obecny był zawodowy bokser i jednocześnie były mistrz Europy wagi junior ciężkiej Mateusz „Master” Masternak. Jako sympatyk piłki nożnej zagorzale śledził poczynania boiskowe nie tylko swojego klubu z Berlina, ale i pozostałych drużyn. Oczy „Mastera” skierowane były głównie na podopiecznych Ewy Hałambiec. Wszak pełnił on honorowy patronat nad meczem Olimpiad Specjalnych Polska Opolskie z reprezentacją dzieci z Grudyni Wielkiej i pobliskich wsi.
Wesołą improwizację zapewnili Marian Mikołajczyk, .wieloletni spiker podczas imprez na boisku w Grudyni Wielkiej i ksiądz miejscowej parafii Ryszard Kościelny, który wcielił się w rolę sędziego w memoriałowym meczu piłki nożnej ku czci zmarłych członków grudyńskiego klubu.
Wiedzą, jak się improwizuje ...
Zanim duchowny dmuchnął w gwizdek, doszło do kilku szybkich improwizacji. W miejsce zespołu Inni, którego wokalista się rozchorował, wskoczył doskonale znany w Grudyni Pan Edek Wolsztyński. Zamiast koncertu rockowego odbyło się więc wesołe biesiadowanie. Nie doszedł też do skutku mecz miejscowych oldbojów z zespołem Polonii Głubczyce, która nie potrafiła zebrać się na spotkanie w Grudyni.
- Z jednej strony wielka szkoda, z drugiej może i wyszło na lepsze. Bez chwili wahania miejscowe panie przejęły inicjatywę, wskoczyły do szatni, założyły stroje piłkarskie i na bosaka rozegrały mecz piłkarski - uśmiecha się jeden z organizatorów. W popołudniowej części sportowej sporo frajdy miały także dzieci z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Jakubowicach, biorące udział w zawodach sportowych. Te poprowadził nauczyciel języka niemieckiego Jan Krauze. I nawet wieczorne ulewy nie przeszkodziły mieszkańcom Grudyni. Namiot, w którym odbyła się zabawa taneczna z zespołem Braccero z Raciborza, pękał w szwach.
Niedzielny program rozpoczął się mszą świętą ku czci św. Jana Pawła II oraz w intencji uczestników reaktywowanego festynu.
Niestety, od samego rana pogoda uwzięła się na świętujących. Boisko przed sceną, na której miały się odbyć występy dzieci z ZSP w Jakubowicach, pokaz tańca Agaty Breitkopf, mażoretek z Reńskiej Wsi i pokazy samoobrony Opolskiego Centrum United Krav Maga, przypominało bagno.
Przeniesiono się zatem do namiotu. W pewnym momencie lało tak mocno, że popołudniowe punkty programu chciano przenieść do sali sportowej w Jakubowicach. Na szczęście niebawem rozpogodziło się i imprezę można było przeprowadzić według planu. Nie ryzykowano jednak zdrowiem mażoretek z Akademii Tańca w Reńskiej Wsi i ich występ odwołano. Już w promieniach słońca przeprowadzono pokazy ratownictwa drogowego oraz medycznego w wykonaniu jednostki OSP z Maciowakrza oraz konkursy rysunkowe dla dzieci. Na najmłodszych czekały również karuzele i „dmuchańce”.
Gwoździem niedzielnego programu był pokaz Opolskiego Centrum Krav Maga. Instruktorzy Łukasz Kocieniewski i Marta Dziadosz (Krav Maga Kids) zaprezentowali publiczności imponujący pokaz samoobrony dla dzieci oraz dorosłych.
Mieszkańcy się zasłużyli ...
- Mam nadzieję, że za rok impreza ponownie zawita do Grudyni - mówi Sebastian Siekiera. – Byłem tylko inicjatorem festynu. Mój udział w jego organizacji stanowi zaledwie niewielką część ogromnego zaangażowania wniesionego przez wiele osób. Słowa szacunku i wielkie podziękowania kieruję głównie do mojego kuzyna Dariusza Kołka, który odwalił kawał dobrej roboty. Na wyrazy szacunku zasługują też rada rodziców ze szkoły w Jakubowicach, radna Izabela Kusznik, sołtys Grudyni Wielkiej Zygmunt Drobysz i Jakubowic Arnold Bula, sponsorzy i wiele innych osób, o których bez wątpienia wspomnę na naszych stronach internetowych.
Pierwszy krok zrobiony. Mieszkańcy uwierzyli, że się da. Może za rok z własnej inicjatywy ponownie zorganizują Święto Kwitnącej Jabłoni. - Wielkie podziękowania dla wszystkich osób, które włożyły sporo czasu i serca w organizację imprezy. Podkreślam, to była nie moja, a wasza zasługa, że w Grudyni po 22 latach reaktywowaliśmy Święto Kwitnącej Jabłoni.
Gazeta Lokalna - 07.06.2016
Numer 21 / Str. 21